Skoro już mam te zaplanowane posty, to nie mogłoby obyć się bez oznakowanego tagiem kulturowo. Tym razem przedstawiam klasyk z przecudowną Audrey Hepburn, czyli "Śniadanie u Tiffany'ego". Czy jest ktoś, kto o nim nie słyszał? Ja słyszałam, ale jakoś nigdy nie miałam okazji zobaczyć. Ale ostatnio puścili to na Jedynce, co uznałam za odpowiedni moment, by zaznajomić się z tym kulowym dziełem.
W mojej opinii, film jest naprawdę fajny i mimo dosyć późnej pory przyjemnie mi się go oglądało. Całość umila Audrey, która fajnie wcieliła się w rolę Holly. Opowieść jest bardzo romantyczna i wzruszająca, a cały film ponadczasowy. Nagrywany był w 1961r. Tę dekadę kocham za elegancję w modzie, czyli sukienki i garnitury. Według mnie wyglądało to naprawdę fajnie. Polecam zwrócić uwagę na bezimiennego kota, który jest naprawdę wytrzymały :D
Nie przepadam za tym filmem :P
OdpowiedzUsuńJa nie oglądałam, za to czytałam :)
OdpowiedzUsuńPo plotkarze mam taką wielką ochotę go obejrzeć może w końcu mi się uda :D
OdpowiedzUsuńnie oglądałam tego filmu. :)
OdpowiedzUsuńNo takie filmy ponadczasowe są świetne :]
OdpowiedzUsuńTakie klimaty ;d
W wolnej chwili zajrzyj do mnie : www.everyday-smart.blogspot.com
Ja pierwsze słyszę o tym filmie :oo jednak podziwiam tą aktorkę tak samo jak Monroe :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do wzięcia udziału w konkursie!
http://deleks.blogspot.com/2012/06/konkurs.html
Uwielbiam ten film !
OdpowiedzUsuńjeszcze go chyba nie oglądałam, ale mam zamiar się zabrać za to ^^
OdpowiedzUsuńnie słyszałam xd
OdpowiedzUsuńSłyszałam sporo o tym filmie, ale jakoś nie miałam nigdy okazji obejrzeć :) A chyba muszę, bo słyszałam że to klasyk ^^
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3
OdpowiedzUsuńKocham<3
OdpowiedzUsuń